dziś zdziałałam prawdziwy recykling spódnicowy....leżała sobie w pawlaczu od dłuższego czasu,czekała na plażę....a ja ją ciachłam i wyszyłam do ostatniego skrawka.widać jak ciachłam pod kieszeniami...
wyszły dwie poduszki,dwa ślimaki niby tildowe ale z głowy ciełam i wieszaczek na klamerki
i chyba mi na głowę padło bo zamiast dzisiaj pracować,wszystko czeka bo te ślimaki głowę zawróciły dokumentnie,ciekawa jestem jak po tildowemu się je robi bo moje to ho ho i na dodatek ogromne....
musiałam dodać jeden zamek ,w drugiej zapięcia guzikowe od spódniczki
jestem zachwycona,
buziaki dlaa moich zaglądających
ciekawe są super kolory przyjemne.
OdpowiedzUsuńPiękna a te ślimaki w szczególności
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał,że z jednej spódnicy tyle fajnych rzeczy powstanie :))Super !Śliczne poduchy :)
OdpowiedzUsuńno sama jestem zdziwiona ale tak oko cieszy,naprawdę.już myślę co ze spodni lnianych mi wyjdzie,he he
OdpowiedzUsuńJaki śliczny materiał, fajnie to wymysliłaś.
OdpowiedzUsuńmusiałam , jakbym miała tak dobry materiał wyrzucić to chyba by mi serce stanęło!
OdpowiedzUsuń